Legenda o przewoźniku i diable
Legenda o przewoźniku i diable
Pewien chłop miał małą chatkę przy brzegu Odry. Uprawiał ziemię by wyżywić rodzinę. Dorabiał sobie przewożąc ludzi łodzią przez rzekę, kierując się na widoczne wieże kościołów. W czasie tej pracy modlił się za każdym razem o bezpieczny powrót. Rozmawiając z osobami, które przewoził narzekał, że praca jest ciężka a ziemia, którą uprawia nie daje zbyt dobrych plonów. Pewnego razu wieczorem, przewożąc jegomościa w eleganckim długim płaszczu usłyszał od niego, że są piękniejsze i bezpieczniejsze miejsca do pracy niż to, gdzie teraz jest. W tych nowych miejscach nie będzie wież kościelnych i nie będzie musiał się tak wysilać
i modlić. Nieznajomy tak zachęcał przewoźnika do zmiany miejsca pracy, że ten dał się skusić. Na drugi dzień zabrał rodzinę i powędrował w górę rzeki. Po kilkunastu dniach wędrówki dotarł do pięknego miejsca, gdzie rzeka płynęła wśród gór, była o wiele węższa i dystans między brzegami był o wiele mniejszy. Tam zbudował chatkę, uprawiał ziemię i przewoził ludzi na drugi brzeg. Kiedy przyszedł czas plonów zauważył, że mimo pięknego otoczenia, ziemia urodziła o wiele mniej niż w poprzednim miejscu zamieszkania. Przyszły też ulewne deszcze, które zamieniły rzekę w rwący potok i uniemożliwiły na długi czas wykonywanie codziennych zajęć, co skutkowało brakiem chleba. Doszedł do wniosku, że to nie jest miejsce dla niego i powędrował z rodziną w dół rzeki. Podróż trwała długo. Góry przemieniły się w równiny, rzeka płynęła bardzo spokojnie i okolica wydała się idealna do życia. Przewoźnik znów zaczął uprawiać ziemię i przewozić ludzi na drugi brzeg. Jednak odległość miedzy jednym brzegiem a drugim była bardzo duża. Na domiar złego często zrywały się wiatry, które na leniwej rzece wznosiły wysokie fale i często wywracały łódź. Przewoźnik długo się wahał, ale doszedł do wniosku, że najlepiej mu było w miejscu, w którym żył na początku. Zrozumiał, że jegomość, który go namawiał na zmianę miejsca do życia i pracy to diabeł, któremu przeszkadzała wiara przewoźnika i jego oddanie rodzinnej ziemi. Po raz kolejny zabrał swoich bliskich i wrócił w rodzinne strony. Po długiej wędrówce, przy zachodzącym słońcu rozpoznał miejsce, które opuścił wiele lat temu. Zebrał rodzinę na brzegu rzeki i powiedział:
„Tu je ślunskoł źymia
Tukej je nas dom
Tu my się rodzyli
Tu moł być nas zgon
A choć świat jes wielki
Dom rodzinny mały
Spraw Boze by dziejci
Jednak tu łostały
Zeby tukej zyły
Ło ta źymia dbały
Zeby wiara Łojców
W sercach zachowały
Wy zaś wsyscy wielcy
Co światy rzundzicie
Dejcie nom w spokoju
Przelyź przez nase Zycie”
Data modyfikacji: 22-05-2024 07:59 Modyfikował(a): Dorota Michniewicz-Rybarz